poniedziałek, 7 września 2009

A teraz będzie inaczej...

Przeglądając ostatnio mojego poprzedniego bloga dopiero teraz zdałam sobie sprawę, jak bardzo szybko minęły trzy lata w liceum...Pamiętam bardzo dobrze, jak czytałam listę przyjętych osób, jak poszłam na pierwsze organizacyjne spotkanie, jak minął pierwszy dzień wśród nowych ludzi...a minął koszmarnie!;) pamiętam nawet w co byłam ubrana i takie tam...;p ale to nieistotne...pamiętam jak trudno mi było na początku...ale pamiętam też ilu wspaniałych ludzi poznałam, jak wielkie spotkało mnie od nich wyróżnienie...największe jakie mogłam sobie wymarzyć. Przez te trzy lata wydarzyło się też wiele spraw istotnych dla mojego życia, że tak powiem pozaszkolnego;) był to dość niedobry czas jeśli chodzi o przyjaźń, ale za to lepszy jeżeli weźmiemy pod uwagę miłość...w wakacje przed ostatnim rokiem szkoły poznałam cudownych ludzi, w lipcu byłam na niezapomnianych rekolekcjach, dzięki którym udało mi się osobiście porozmawiać z (ówcześnie wirtualną) przyjaciółką Madzią:) a Ona z kolei przedstawiła mi swoich niesamowitych przyjaciół:) w tamtym czasie Przyjaciel postawił na mojej drodze kolejnego wspaniałego człowieka...za co jestem i będę zawsze bardzo wdzięczna. Ostatni rok to przygotowania do matury...hmm...różnie z tym bywało;) bardziej niż ja do tego egzaminu powtarzała moja mama, a szczególnie, mniej więcej co 2 - 3 dni: " Aniu! Jak ty się taka udałaś, taka dobra i taka leniwa!":D i w kółko powtarzała jeszcze, że wcale się nie zdziwi jak nie zdam tej matury...a ta poszła mi niespodziewanie dobrze, niewątpliwie z Boską pomocą;) w tej kwestii mogę śmiało powiedzieć, że rzeczywiście, miałam więcej szczęścia niż rozumu;) Tegoroczne wakacje mijały dość burzliwie. Do tych przyjemniejszych wydarzeń mogę zaliczyć lipcowe wesele, mimo obcasa jakiejś pani w mojej stopie, chyba na żadnym z wesel na jakich już byłam nie bawiłam się tak dobrze;) dziękuję, że mogłam tam z Tobą być:) byłam u Mamusi w Częstochowie...a tam wszystko wydaje się prostsze i jaśniejsze...Chyba dużo nie zmieniłam się przez te lata...dalej jestem tą samą Anią, która ciągle zachwyca się dziećmi, bardzo chce kochać i być kochaną, którą czasem przerasta wrażliwość...nie stałam się chyba lepszym człowiekiem przez ten czas, jestem chyba taka sama jak byłam...no, może jedynie zrozumiałam co to miłość, taka prawdziwa, głęboka, która nie ustaje mimo przeszkód i krętych dróg. To, co mogę sama o sobie powiedzieć i wiem, że się nie przecenię ani nie skłamię to to, że potrafię kochać, potrafię o sobie zapominać, aby pamiętać o drugim człowieku, dlatego, że Ty Przyjacielu działasz wtedy we mnie...nie umiem chyba tyko tego do końca pokazać...tak mi się wydaje.
A teraz...teraz dużo się zmieni. Znowu staję w obliczu nieznanego. Ciekawe, co powiem za trzy lata...czy będę szczęśliwa...czy tak jak kiedyś to, co wydawało mi się ciężkie do pokonania, stanie się na końcu niemalże spełnieniem moich marzeń...? Przekonam się za jakiś czas...
Tylko Ty, proszę bądź zawsze przy mnie...nie opuszczaj ani na sekundę, nawet wtedy gdy ja się oddalam, bo wtedy właśnie Panie najbardziej Cię potrzebuje i Ciebie szukam...
A tymczasem pozdrawiam i życzę dużo radości i uśmiechu podczas jesiennych dni:):):) ( bo ja osobiście bardzo jesieni nie lubię...)

2 komentarze:

  1. Dzięki za życzenia... aczkolwiek ja jesień lubię, jak każdą porę roku... :)

    Życze Ci, aby Twoje marzenia nie przerosły Ciebie... W Nim jest siła! Korzystaj z niej!

    POZDRAWIAM
    BUZIAK! :)*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ania, ja również się cieszę, że mogłyśmy się spotkać i porozmawiać... Już nie wirtualnie^^
    Ohh^^ My też się poznałyśmy 3 lata temu... I jak ten czas szybko leci...
    Rozmawiałyśmy wtedy o obawach przed pójściem do liceum.. potem przed maturą... A teraz? A teraz przed nami studia!
    Oby ten etap, który już niebawem rozpoczniemy był niezapomniany... :))
    I do zobaczenia =*

    OdpowiedzUsuń