piątek, 20 listopada 2009

Wczoraj był 19., minął miesiąc. Żyję, oddycham, chodzę, rozmawiam z ludźmi...ogólnie rzecz biorąc nie jest najgorzej.
Musiałam strasznie żałośnie wyglądać stojąc wtedy na dole. W gruncie rzeczy może trochę żałuję, że się tak upierałam...przecież chciałam być kochana w pełnym znaczeniu tego słowa...a tu już nie było odpowiedzi zwrotnej...bardzo chciałam żeby było tak jak kiedyś. A tak w ogóle to zadziwia mnie moja pamięć. Bo to przecież nienormalne, żeby pamiętać na przykład smsy, prawda? Mniej więcej rok temu napisałam na moim starym blogu coś w stylu: w życiu chodzi o to, żeby szukać tej jednej jedynej wymarzonej osoby, tylko polega to na tym, żeby nikogo nie ranić i uczyć się na własnych błędach.
A później była modlitwa: ...kiedy przyjdzie mi usłyszeć coś, co będzie dla mnie bardzo bolesne to pomóż mi to uszanować.
Szanuję Twój wybór. Staram się sobie wytłumaczyć, że to nie ja jestem tą jedyną, choć tyle razy to słyszałam i tak mocno wierzyłam. Nie mogę tylko dać sobie rady z tym, że te wszystkie piękne, proste słowa, którym tak ufałam okazały się puste...Cholernie boli, jak jeszcze nigdy w życiu.
Tak sobie teraz myślę, że znowu wyszła moja pycha, kiedy mówiłam o tym, że moja miłość to jest taka ogromna, niespotykana i, że nikt już może Ci takiej nie dać. Żyj najpiękniej jak umiesz, niech Ci się układa zgodnie z zamysłem Szefa. Dobrze wiesz, jak bardzo kochałam...
_______________

No, a teraz parę słów do Ciebie...
Widzisz, co zrobiłeś. Teraz mi musisz pomóc, nie masz wyjścia. Jestem już bez pasów bezpieczeństwa. Amen.

1 komentarz: